Binder Pam - Swatka, a) nowości

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pam BINDER
SWATKA
1
Kathleen MacKenzie nie miała dzisiaj ochoty na jej odwiedziny.
Romantyczne d
Ņ
wi
ħ
ki kobzy przepływały przez ulice Edynburga, jakby chciały
przypomnie
ę
Kathleen,
Ň
e nie powinna przejmowa
ę
si
ħ
takimi sprawami. Usiadła
na wyło
Ň
onym mi
ħ
kkim pledem parapecie i wyjrzała na ulic
ħ
. Do cukierni
zbli
Ň
ała si
ħ
Harriet Maclaren, miejscowa swatka. Kathleen gł
ħ
boko westchn
ħ
ła.
Ta miła staruszka ci
Ģ
gle si
ħ
jej naprzykrzała. Gdy Kathleen znowu wyjrzała
przez okno, zobaczyła,
Ň
e poranne sło
ı
ce oblało ciepłym
Ļ
wiatłem wiekowe
miasto, które potrafiło zmierzy
ę
si
ħ
z przyszło
Ļ
ci
Ģ
, nie wypieraj
Ģ
c si
ħ
przeszło
Ļ
ci. Wła
Ļ
nie tradycja swatania ludzi nale
Ň
ała do licznych
starodawnych zwyczajów, które zachowały si
ħ
w Edynburgu, a za które
Kathleen
Tak kochała to miasto.
W jej cukierni roznosił si
ħ
zapach cynamonu, czekolady i palonego cukru. Kathleen
u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
. Wszystko jest ju
Ň
gotowe. Piekła od brzasku i teraz pozostałojej
tylko czeka
ę
na klientów. Pierwsza b
ħ
dzie Harriet, ale to dobrze. Kathleen
zazwyczaj udawało si
ħ
zby
ę
staruszk
ħ
i przewidywała,
Ň
e tym razem te
Ň
szybko si
ħ
jej pozb
ħ
dzie.
W ko
ı
cu musi zajmowa
ę
si
ħ
cukierni
Ģ
, i nie ma czasu na nic innego.
Ojciec Kathleen zginaj w katastrofie lotniczej, a po
Ļ
mierci matki osierocona
dziewczyna sama zaj
ħ
ła si
ħ
prowadzeniem rodzinnego interesu, który istniał juz od
czasów królowej szkockiej, Marii. Kathleen poło
Ň
yła na kolanach ksi
ĢŇ
k
ħ
. Powie
Ļę
zatytułowana Na zawsze Amber, napisana przez Kathleen Winsor, była ulubion
Ģ
lektur
Ģ
matki Kathleen, wi
ħ
c i ona czytała j
Ģ
na okr
Ģ
gło; dzi
ħ
ki temu czuła si
ħ
mniej
samotna. Obydwie z matk
Ģ
uwielbiały powie
Ļ
ci historyczne. Matka zmarła przed
trzema laty, niecały tydzie
ı
po tym, jak Kathleen uko
ı
czyła studia na edynburskim
uniwersytecie. W oczach Kathleen zebrały si
ħ
łzy. Nikt nie był zdziwiony, ze matka
czekała, a
Ň
córka uko
ı
czy studia. Znajomi mówili,
Ň
e wszystko, co robiła, było sporo
wcze
Ļ
niej zaplanowane, i dodawali,
Ň
e teraz z pewno
Ļ
ci
Ģ
przeprowadza reorganizacj
ħ
w
niebie. Kathleen otarła łzy spojrzała na czarn
Ģ
tablic
ħ
i spisan
Ģ
kred
Ģ
list
ħ
rzeczy do
zrobienia. U
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
. Sporz
Ģ
dzanie takich list to nast
ħ
pna cecha ł
Ģ
cz
Ģ
ca j
Ģ
z
matk
Ģ
. Kathleen odziedziczyła te
Ň
kilka cech po ojcu. Na przykład zielone oczy i
lekki szkocki akcent. Lubiła t
ħ
kombinacj
ħ
.
Zerkn
ħ
ła na stary zegar stoj
Ģ
cy dumnie u wej
Ļ
cia do cukierni. Zbli
Ň
ała si
ħ
dziewi
Ģ
ta. Czas si
ħ
z parapetu i poszła odstawi
ę
ksi
ĢŇ
k
ħ
na półk
ħ
. Wyprostowała dług
Ģ
do kostek wzorzyst
Ģ
spódnic
ħ
, obci
Ģ
gn
ħ
ła bluzeczk
ħ
. Ich styl pasował do troch
ħ
osobliwego wn
ħ
trza cukierni. Kathleen ubierała si
ħ
w ten sposób z przyzwyczajenia, ale
ostatnio tak
Ň
e ze wzgl
ħ
du na swój nastrój.
Otrz
Ģ
sn
ħ
ła si
ħ
z dziwacznego przeczucia,
Ň
e Edynburg, to pradawne miasto, coraz
bardziej zaraza j
Ģ
swoj
Ģ
atmosfer
Ģ
. Przeszła do drzwi wej
Ļ
ciowych i otworzyła je.
Cukiernia nazywała si
ħ
Kathleen, na cze
Ļę
kobiet, które w tej rodzinie od pokole
ı
nosiły to imi
ħ
. Powietrze wpływaj
Ģ
ce przez uchylone okno wydymało lekko koronkowe
firanki.
ĺ
nie
Ň
nobiałe, tak jak wykrochmalone obrusy pokrywaj
Ģ
ce stoliki. Cukiernia
znajdowała si
ħ
nieopodal pałacu Holyrood, letniej rezydencji królowej i popularnej
atrakcji turystycznej. Zegar biciem obwie
Ļ
cił pełn
Ģ
godzin
ħ
. W tym samym momencie
rozległ si
ħ
aksamitny d
Ņ
wi
ħ
k dzwoneczka. Drzwi otworzyły si
ħ
i Kathleen u
Ļ
miechem
powitała wiosenny dzie
ı
i swoj
Ģ
pierwsz
Ģ
klientk
ħ
.
- Dzie
ı
dobry, Harriet.
- Dobry, dobry, dziewczyno. - Staruszka przyciskała do obfitego biustu
płócienn
Ģ
torb
ħ
. U
Ļ
miech wyrze
Ņ
bił wokół jej oczu siateczk
ħ
zmarszczek.-
Przyniosłam zdj
ħ
cia nowych kandydatów i chc
ħ
ci je pokaza
ę
- Sama je zrobiłam. To
o wiele lepsze ni
Ň
opowiadanie, jak je zrobiłam. To o wiele lepsze ni
Ň
opowiadanie, jak wygl
Ģ
daj
Ģ
. Zreszt
Ģ
wszyscy s
Ģ
przystojni i odpowiedzialni.
Niektórzy nawet bardzo przyjemni dla oka- Mrugn
ħ
ła. - Je
Ļ
li rozumiesz, co mam
na my
Ļ
li. Kathleen przeszła za si
ħ
gaj
Ģ
cy pasa kontuar, gdzie za szklan
Ģ
tafl
Ģ
le
Ň
ały placuszki z owocowym nadzieniem. -Tak, tak, Harriet, wiem doskonale, o
co ci chodzi, ale moja odpowied
Ņ
brzmi tak samo jak ta, któr
Ģ
dałam ci podczas
twojej ostatniej wizyty. Od
Ļ
mierci matki. Sama musz
ħ
prowadzi
ę
cukierni
ħ
. Jest
szczyt sezonu turystycznego, i nie mam czasu na my
Ļ
lenie o romansach. A ty
pewnego dnia natkniesz si
ħ
na kogo
Ļ
, komu nie spodoba si
ħ
,
Ň
e robisz mu zdj
ħ
cia.
Harriet potrz
Ģ
sn
ħ
ła głow
Ģ
.
- Nigdy do tego nie dojdzie, dziewczyno. Interesuj
Ģ
mnie tylko m
ħŇ
czy
Ņ
ni
wygl
Ģ
daj
Ģ
cy sympatycznie ale ty jak zawsze zmieniła
Ļ
temat.
Harriet przeszła do pobliskiego stolika stoj
Ģ
cego przy oknie. Usiadła, torb
ħ
postawiła obok siebie i zacz
ħ
ła w niej szpera
ę
. Wreszcie wyci
Ģ
gn
ħ
ła stosik
zdj
ħę
.
- Jak dawno si
ħ
gn
ħ
pami
ħ
ci
Ģ
, powtarzasz to samo. Twoja matka te
Ň
tak mówiła. -
Staruszka uniosła brwi. - Dopóki nie znalazłam jej partnera.
Kathleen roze
Ļ
miała si
ħ
. Harriet lubiła przypisywa
ę
sobie poł
Ģ
czenie wszystkich
dobrych mał
Ň
e
ı
stw w Edynburgu. A przecie
Ň
matka opowiadała Kathleen,
Ň
e poznała
ojca przypadkowo. Ale te
Ň
nigdy nie spierała si
ħ
o to z Harriet, a Kathleen tym
bardziej nie zamierzała tego czyni
ę
. U
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
, po czym wróciła do
rzeczywisto
Ļ
ci.
Harriet pomachała jakim
Ļ
zdj
ħ
ciem. - Chłopak nazywa si
ħ
Liam Campbell.
Przystojny i solidny. Kathleen obwi
Ģ
zała pas koronkowym fartuchem.
Czekała, a
Ň
staruszka powie,
Ň
e Liam jest łagodny jak baranek, wi
ħ
c jest dla niej
wspaniał
Ģ
parti
Ģ
. Otrz
Ģ
sn
ħ
ła si
ħ
z tej my
Ļ
li. Sama nie wiedziała, jakiego typu
m
ħŇ
czyzn
ħ
by chciała, wiec sk
Ģ
d miałaby to wiedzie
ę
Harriet?
Dzwoneczki przy drzwiach odezwały si
ħ
ponownie Kathleen spojrzała w tamt
Ģ
stron
ħ
.
To był jej Amerykanin. Wytarła dłonie w fartuch, czuj
Ģ
c, ze nagle jej serce zaczyna
bi
ę
nieco szybciej. Dobrze si
ħ
prezentował. Zreszt
Ģ
jak zawsze.
Miał na sobie czarn
Ģ
skórzan
Ģ
kurtk
ħ
lotnicz
Ģ
, sprane d
Ň
insy, a pod pach
Ģ
niósł
dług
Ģ
, w
Ģ
sk
Ģ
paczk
ħ
. Jak zazwyczaj, rozmawiał przez telefon komórkowy i wydawało
si
ħ
,
Ň
e nie widzi nikogo i niczego dookoła. Raz podsłuchała, jak mówił,
Ň
e zatrzymał
si
ħ
w hotelu Balmoral. To jeden z najelegantszych i najdro
Ň
szych hoteli w
Edynburgu. Wprawdzie Amerykanin nosił sprane d
Ň
insy, ale przeczucie mówiło
Kathleen,
Ň
e ma on w portfelu złote karty kredytowe.
Przez ostatnie dwa tygodnie nieznajomy codziennie przychodził do jej cukierni
zaraz po otwarciu i zamawiał zawsze to samo: kubek czarnej kawy i zwykły placuszek
bez nadzienia. Kaw
ħ
lubił pi
ę
z papierowego kubka, który J mógł zabra
ę
ze sob
Ģ
, je
Ļ
li si
ħ
spieszył. Placek podawała mu na talerzyku.
Kathleen si
ħ
gn
ħ
ła po dzbanek, po czym nalała gor
Ģ
c
Ģ
kaw
ħ
do kubka. Placek
poło
Ň
yła na porcelanowym talerzu, r
ħ
cznie malowanym w
Ň
ółte ró
Ň
yczki. Czekała.
Przycisn
ħ
ła dłonie do brzucha, staraj
Ģ
c si
ħ
zignorowa
ę
niezrozumiały ucisk.
Bardzo j
Ģ
denerwował ten jej niewytłumaczalny niepokój. Dobrze,
Ň
e
Amerykanin wkrótce wyje
Ň
d
Ň
a, pomy
Ļ
lała.
Zatrzymał si
ħ
przy ladzie i si
ħ
gn
Ģ
ł do kieszeni kurtki po portfel.
- Hej, Bob, zaczekaj chwile. - Odło
Ň
ył telefon na blat i wyj
Ģ
ł pieni
Ģ
dze
Funty. U
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
. - Tym razem pami
ħ
tałem. Kathleen roze
Ļ
miała si
ħ
,
przypominaj
Ģ
c sobie ich wczorajsz
Ģ
rozmow
ħ
.
- Nie przeszkadza mi wymienianie waszych ameryka
ı
skich dolarów.
M
ħŇ
czyzna zni
Ň
ył głos.
- Wiem, ale pani zawsze pami
ħ
ta, co zamawiam, wi
ħ
c ja mogłem
przynajmniej przynie
Ļę
odpowiedni
Ģ
walut
ħ
.
Poło
Ň
ył portfel na kontuarze i podał jej pieni
Ģ
dze. Musn
Ģ
ł przy tym delikatnie
palcami jej dło
ı
. Kathleen lekko zadr
Ň
ała. Amerykanin pachniał tak, jakby wła
Ļ
nie
wyszedł spod prysznica. Serce jej zabiło. Nieomal przestała oddycha
ę
.
Głos w telefonie przeszył powietrze.
- Hej, Duncan, jeste
Ļ
tam?
Amerykanin wyprostował si
ħ
i podniósł telefon.
- Jestem, jestem. Podaj mi jeszcze raz wszystkie szczegóły. Poło
Ň
ył talerzyk na
papierowym kubku i przeszedł do stolika stoj
Ģ
cego w odległym rogu cukierni.
Kathleen wolno wypu
Ļ
ciła powietrze. Przygl
Ģ
dała si
ħ
jak m
ħŇ
czyzna rozrywa
placek i wkłada k
ħ
s do ust.
Słysz
Ģ
c trzask aparatu fotograficznego, drgn
ħ
ła i spojrzała w kierunku Harriet,
która wła
Ļ
nie z u
Ļ
miechem odkładała aparat skini
ħ
ciem r
ħ
ki dała zna
ę
Kathleen,
Ň
eby do niej podeszła.
Kathleen usiadła naprzeciwko staruszki, mówi
Ģ
c sobie w duchu,
Ň
e nie grzeszy
ona subtelno
Ļ
ci
Ģ
. Ta tymczasem schowała aparat do torby.
- Kim jest ten wysoki, ciemnowłosy, przystojny chłopak?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lemansa.htw.pl