Brockway Connie - Niebezpieczny kochanek 03 - Zakochany mściciel,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Connie Brockway
Zakochany mściciel
Przekład
Aleksandra Januszewska
Tytuł oryginału
The Ravishing One
Prolog
Niektórzy uważali, że lady Fia Merrick urodziła się zła, inni, że po prostu tak
ją wychowano. Bez względu na przyczynę zgadzano się powszechnie, że musiała
ostatecznie stać się zła.
Zacznijmy od tego, że jej osławiony ojciec, Ronald Merrick, hrabia Carr,
zabił jej matkę, a swoją żonę. Dziewczynka, rzecz jasna, nie wiedziała o niczym,
poza tym, że dwóch braci i kochająca matka pewnego dnia zniknęli.
Nikt jej niczego nie wyjaśnił. Przez wiele dni niańka przychodziła
wystraszona, milcząca, a potem pewnego dnia ucałowawszy dziecko przelotnie i ze
łzami w oczach, także znikła.
Tak, zjawiali się różni ludzie. Podawano jej posiłki, pomagano ubierać się i
rozbierać, co dzień przychodził ktoś, by się nią zajmować. To zadanie przypadało
najczęściej pannom „do wszystkiego”, starszym od Fii zaledwie o dziesięć lat.
Zmęczone i przerażone dziewczyny zostawiały ją w tym zakątku zamku, gdzie
akurat pracowały, i nakazywały, żeby się nie ruszała i nie odzywała, dopóki są
zajęte.
W ten sposób Fia, z natury spokojna i wstrzemięźliwa, stała się taka w
trójnasób. Poruszała się cicho i obserwowała wszystko w milczeniu, jak
czarnowłosy cień podążający za służącymi. Kiedy ją dostrzegały, czuły
zaskoczenie i niepokój. Milczenie córki Piekielnego Hrabiego służące uważały za
rzecz dziwną; nie zdawały sobie sprawy, że same ją do tego zmusiły
niewypowiedzianymi groźbami. A Fia najbardziej lękała się tego, że pewnego dnia
obudzi się i nikogo przy niej nie będzie. Służba zanadto bała się jej ojca – a potem
jej samej – żeby się z nią zaprzyjaźnić, goście w zamku nie interesowali się małym,
podobnym do lalki stworzeniem, a braciom nie pozwalano jej widywać.
Inne dzieci poznawały litery i liczby, i uczyły się od guwernerów,
rodzeństwa, rodziców i przyjaciół zachowania wymaganego od nich z racji
urodzenia. Fia nie miała nikogo. Nie wiedziała nic poza tym, co sama dostrzegła.
W wieku sześciu lat nauczyła się czerpać wiedzę tam, gdzie akurat była dostępna.
Zamiast w klasie z książkami i kajetami kształciła się w zamku-spelunce, zwanym
Rumieńcem Ladacznicy.
W dawnych czasach była to niezdobyta forteca na wyspie, własność
dumnego i nieustraszonego szkockiego rodu – McClairenów Przez trzy wieki
zamek nosił miano Rumieńca Dziewicy.
Pewnego roku, we wczesnych latach panowania Jerzego II, gromada
wierzycieli wypłoszyła z Anglii Ronalda Merricka. Trafił on do Rumieńca
Dziewicy jako gość lana McClairena, człowieka równie uczciwego i szlachetnego,
jak Merrick był zepsuty i samolubny.
Ronald Merrick, choć pozbawiony majątku, miał jednak czar i wdzięk, które
pozwalały mu ukryć prawdziwą naturę przed gospodarzami. Niezwykle przystojny
i bywały w świecie, bez trudu podbił serca szkockich dam mieszkających wówczas
w zamku, najważniejszą zaś z nich była Janet McClairen, ulubiona kuzynka lana.
Widząc, że to kąsek nie do pogardzenia, Ronald poślubił dziewczynę. Przez
następne lata żył z dobrodusznej szczodrości szkockich gospodarzy, korzystał z ich
gościnności, zdobywał zaufanie oraz, ku ich późniejszemu, głębokiemu żalowi,
poznał ich sekrety – w tym oddanie jakobickiej dynastii.
Kiedy jakobitów rozgromiono pod Culłoden, Ronald złożył zeznania
przeciwko rodzinie żony, osiągając w ten sposób dwa cele: po pierwsze stracono
mężczyzn z rodu McClairenów; po drugie, wdzięczny monarcha podarował mu na
własność Rumieniec Dziewicy wraz z wyspą, na której stał zamek.
Przez całe lata Janet nie chciała uwierzyć w to, o czym wiedziała w głębi
serca – że jej mąż zdradził jej ród i że ich krwią opłacił przekształcenie Rumieńca
Dziewicy w pyszny pałac, przechrzczony na Rumieniec Ladacznicy.
W końcu Janet nie mogła już ukrywać prawdy przed samą sobą i zarzuciła
Carrowi zbrodnię. On zaś, nie czując większych wyrzutów sumienia, niż wtedy,
gdy zdradził McClairenów, zrzucił ją ze skały, twierdząc później, że zginęła na
skutek nieszczęśliwego wypadku.
Mordowanie przychodziło Carrowi z łatwością, a korzyści, jakie osiągał,
stanowiły na tyle poważną przynętę, że jeszcze dwukrotnie poślubił i zabił bogate
dziedziczki. Wówczas to niegdyś wdzięczny suweren dowiedział się o owych
praktykach i nieoficjalnie skazał go na wygnanie do Szkocji, grożąc śmiercią,
gdyby odważył się wrócić do Londynu i obnosić ze swoim zdobytym dzięki
zbrodni bogactwem.
Po raz pierwszy Carr poznał smak rozpaczy. To Londyn stanowił powód
jego mordów, a triumfalny powrót do stolicy – jedyny cel, do jakiego dążył.
Rozpacz wszakże minęła, zamieniając się w niezłomne postanowienie, które
utkwiło w jego duszy jak czarne ziarno. Wróci do Londynu w glorii chwały.
Zamienił zamek w gniazdo rozpusty i hazardu i zajął się kolekcjonowaniem
długów – zarówno w monecie, jak i w innej postaci, szantażując, wywierając
nacisk i z wolna gromadząc dość bogactwa i wpływów, żeby nikt nie ośmielił się
przeszkodzić jego planom. Ludzie, których gościł u siebie, byli potężni, bogaci i
zepsuci.
To od nich Fia pobierała nauki.
Osiągnęłaby tak wiek dojrzały, nie mając nawet podstawowych umiejętności,
gdyby w dniu, gdy zaczęła siódmy rok życia, u drzwi kuchennych nie stanęła
zgarbiona kaleka, Szkotka w czarnym welonie przesłaniającym połowę jej twarzy.
Szukała pracy, prosząc jedynie o kąt i strawę w zamian za opiekę nad dziećmi
Carra. Dzięki temu Carr po raz pierwszy od ostatnich dwóch lat przypomniał sobie
o dzieciach.
Niechęć Carra do brzydoty zmagała się przez chwilę z chciwością, w końcu
– jak zwykle u niego – ta ostatnia zwyciężyła.
Kobieta o imieniu Gunna została przyjęta. Dla Asha i Raine'a, wyrzutków z
piekła rodem, za jakich miał ich okoliczny lud, stara kobieta była rozrywką, którą
tolerowali, i obdarzyli niechętnym szacunkiem. Dla Fii brzydka stara kobieta stała
się objawieniem.
Gunna nie tylko nauczyła Fii pisania i czytania, ale przekazała jej całą swoją
rozległą wiedzę na temat szkockich podań ludowych i ludowej mądrości. Co
najważniejsze jednak, Gunna, pogodzona z własnym kalectwem, a także świadoma
wszystkich swoich słabości i zalet, nauczyła Fię, żeby była uczciwa wobec siebie,
nigdy nie odrzucając prawdy, niezależnie od tego, jak bardzo jest bolesna.
Kalectwo Gunny odstraszało od niej mężczyzn, pozycja społeczna Fii i jej
nieziemski spokój wyróżniały ją spośród innych ludzi. Może sprawiła to siła
przyciągania się przeciwieństw, może jakieś nienazwane pokrewieństwo dusz, w
każdym razie między dziewczyną a starą, pokraczną kobietą zrodziła się głęboka
więź.
Na nieszczęście ta sama opatrzność, która zapewniła Fii kochającą
opiekunkę, ściągnęła na nią uwagę ojca.
Przypomniawszy sobie o córce, Carr rychło zauważył, jaka jest piękna.
Gdyby spełniła się obietnica zawarta w dziecięcej urodzie, pewnego dnia
dziewczyna stałaby się obiektem pożądania wielu mężczyzn. Szkoda byłoby nie
poświęcić czasu na jej wychowanie, tak żeby uczynić z niej chętną wspólniczkę w
przyszłych planach Carra – a te przewidywały znalezienie jej w Londynie
potężnego, wpływowego męża. Nie mógł jej ośmieszać, upokarzać czy zastraszać,
jakjej braci, bo oni byli tylko szczeniakami, które należy przegnać ze stada, jego
stada, ale ona… Carr zabrał się do uwodzenia własnego dziecka.
Fia nie miała żadnych szans.
Choć mądra, nigdy nie nauczyła się znosić samotności. Gunna była
nauczycielką, doradczynią i opiekunką. Carr dawał jej coś, czego nigdy nie miała,
towarzystwo i pochlebstwa.
Zaczął pytać o Fię, domagać się jej obecności po kolacji, sadzać ją sobie na
ramionach przy różnych okazjach – nieustannie przypominając, że jej zachowanie i
cnota muszą pozostać bez zarzutu. A Fia, długo ignorowana i odrzucana, chłonęła
jego uwagę, jak wyschła ziemia deszcz.
Carr stał się powiernikiem Fii, jej doradcą, mądrym przewodnikiem w
sprawach dotyczących ich sfery. Przyjmowała wszystko, co mówił za prawdę, jego
słowa traktując jak Pismo Święte. A on kształtował ją na swój wzór i
podobieństwo.
Uczył ją, kogo naśladować, a kogo mieć w pogardzie. Słynny uśmiech
przejęła od starej francuskiej kurtyzany, płynne ruchy od rosyjskiej baleriny, sztukę
dowcipnej rozmowy od węgierskiej księżniczki. Kiedy jednak nie ćwiczyła
sztuczek, które zdaniem ojca miały jej się kiedyś przydać, doskonaląc umiejętność
uwodzenia, ukrywała się za gładką maską; ten właśnie spokój i skrytość stanowiły
jej własną, wyjątkową cechę.
Z jednej strony, poczucie własnej wartości dziewczyny podniosło się dzięki
pochlebstwom ojca. Z drugiej, wrodzony dar obserwacji i uczciwość kazały jej
traktować jego słowa z powątpiewaniem. W końcu zobaczyła dużo więcej, niż to
leżało w zamierzeniach Carra.
Pewnego dnia do Rumieńca Ladacznicy przybył młody człowiek o imieniu
Thomas Donne. Powiadano o nim, że jego szkocki ród wyrzekł się go za to, że
tchórzliwie odmówił walki po stronie księcia Charliego. Na Fii nie robił wrażenia
tchórza. Wydawał jej się wspaniały.
Był nie tylko wysoki i ciemnowłosy, o szarych oczach i gładkim obejściu –
w Rumieńcu Ladacznicy na każdym kroku spotykało się przystojnych, bywałych w
świecie młodzieńców. Tym, co go wyróżniało, był jego charakter. Tak bardzo
różnił się od innych gości, jak, zdaniem Carra, różnił się od nich on sam i Fia.
Tak, grał, pił i flirtował z kobietami, ale instynkt podpowiadał Fii, że to dla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl lemansa.htw.pl
Connie Brockway
Zakochany mściciel
Przekład
Aleksandra Januszewska
Tytuł oryginału
The Ravishing One
Prolog
Niektórzy uważali, że lady Fia Merrick urodziła się zła, inni, że po prostu tak
ją wychowano. Bez względu na przyczynę zgadzano się powszechnie, że musiała
ostatecznie stać się zła.
Zacznijmy od tego, że jej osławiony ojciec, Ronald Merrick, hrabia Carr,
zabił jej matkę, a swoją żonę. Dziewczynka, rzecz jasna, nie wiedziała o niczym,
poza tym, że dwóch braci i kochająca matka pewnego dnia zniknęli.
Nikt jej niczego nie wyjaśnił. Przez wiele dni niańka przychodziła
wystraszona, milcząca, a potem pewnego dnia ucałowawszy dziecko przelotnie i ze
łzami w oczach, także znikła.
Tak, zjawiali się różni ludzie. Podawano jej posiłki, pomagano ubierać się i
rozbierać, co dzień przychodził ktoś, by się nią zajmować. To zadanie przypadało
najczęściej pannom „do wszystkiego”, starszym od Fii zaledwie o dziesięć lat.
Zmęczone i przerażone dziewczyny zostawiały ją w tym zakątku zamku, gdzie
akurat pracowały, i nakazywały, żeby się nie ruszała i nie odzywała, dopóki są
zajęte.
W ten sposób Fia, z natury spokojna i wstrzemięźliwa, stała się taka w
trójnasób. Poruszała się cicho i obserwowała wszystko w milczeniu, jak
czarnowłosy cień podążający za służącymi. Kiedy ją dostrzegały, czuły
zaskoczenie i niepokój. Milczenie córki Piekielnego Hrabiego służące uważały za
rzecz dziwną; nie zdawały sobie sprawy, że same ją do tego zmusiły
niewypowiedzianymi groźbami. A Fia najbardziej lękała się tego, że pewnego dnia
obudzi się i nikogo przy niej nie będzie. Służba zanadto bała się jej ojca – a potem
jej samej – żeby się z nią zaprzyjaźnić, goście w zamku nie interesowali się małym,
podobnym do lalki stworzeniem, a braciom nie pozwalano jej widywać.
Inne dzieci poznawały litery i liczby, i uczyły się od guwernerów,
rodzeństwa, rodziców i przyjaciół zachowania wymaganego od nich z racji
urodzenia. Fia nie miała nikogo. Nie wiedziała nic poza tym, co sama dostrzegła.
W wieku sześciu lat nauczyła się czerpać wiedzę tam, gdzie akurat była dostępna.
Zamiast w klasie z książkami i kajetami kształciła się w zamku-spelunce, zwanym
Rumieńcem Ladacznicy.
W dawnych czasach była to niezdobyta forteca na wyspie, własność
dumnego i nieustraszonego szkockiego rodu – McClairenów Przez trzy wieki
zamek nosił miano Rumieńca Dziewicy.
Pewnego roku, we wczesnych latach panowania Jerzego II, gromada
wierzycieli wypłoszyła z Anglii Ronalda Merricka. Trafił on do Rumieńca
Dziewicy jako gość lana McClairena, człowieka równie uczciwego i szlachetnego,
jak Merrick był zepsuty i samolubny.
Ronald Merrick, choć pozbawiony majątku, miał jednak czar i wdzięk, które
pozwalały mu ukryć prawdziwą naturę przed gospodarzami. Niezwykle przystojny
i bywały w świecie, bez trudu podbił serca szkockich dam mieszkających wówczas
w zamku, najważniejszą zaś z nich była Janet McClairen, ulubiona kuzynka lana.
Widząc, że to kąsek nie do pogardzenia, Ronald poślubił dziewczynę. Przez
następne lata żył z dobrodusznej szczodrości szkockich gospodarzy, korzystał z ich
gościnności, zdobywał zaufanie oraz, ku ich późniejszemu, głębokiemu żalowi,
poznał ich sekrety – w tym oddanie jakobickiej dynastii.
Kiedy jakobitów rozgromiono pod Culłoden, Ronald złożył zeznania
przeciwko rodzinie żony, osiągając w ten sposób dwa cele: po pierwsze stracono
mężczyzn z rodu McClairenów; po drugie, wdzięczny monarcha podarował mu na
własność Rumieniec Dziewicy wraz z wyspą, na której stał zamek.
Przez całe lata Janet nie chciała uwierzyć w to, o czym wiedziała w głębi
serca – że jej mąż zdradził jej ród i że ich krwią opłacił przekształcenie Rumieńca
Dziewicy w pyszny pałac, przechrzczony na Rumieniec Ladacznicy.
W końcu Janet nie mogła już ukrywać prawdy przed samą sobą i zarzuciła
Carrowi zbrodnię. On zaś, nie czując większych wyrzutów sumienia, niż wtedy,
gdy zdradził McClairenów, zrzucił ją ze skały, twierdząc później, że zginęła na
skutek nieszczęśliwego wypadku.
Mordowanie przychodziło Carrowi z łatwością, a korzyści, jakie osiągał,
stanowiły na tyle poważną przynętę, że jeszcze dwukrotnie poślubił i zabił bogate
dziedziczki. Wówczas to niegdyś wdzięczny suweren dowiedział się o owych
praktykach i nieoficjalnie skazał go na wygnanie do Szkocji, grożąc śmiercią,
gdyby odważył się wrócić do Londynu i obnosić ze swoim zdobytym dzięki
zbrodni bogactwem.
Po raz pierwszy Carr poznał smak rozpaczy. To Londyn stanowił powód
jego mordów, a triumfalny powrót do stolicy – jedyny cel, do jakiego dążył.
Rozpacz wszakże minęła, zamieniając się w niezłomne postanowienie, które
utkwiło w jego duszy jak czarne ziarno. Wróci do Londynu w glorii chwały.
Zamienił zamek w gniazdo rozpusty i hazardu i zajął się kolekcjonowaniem
długów – zarówno w monecie, jak i w innej postaci, szantażując, wywierając
nacisk i z wolna gromadząc dość bogactwa i wpływów, żeby nikt nie ośmielił się
przeszkodzić jego planom. Ludzie, których gościł u siebie, byli potężni, bogaci i
zepsuci.
To od nich Fia pobierała nauki.
Osiągnęłaby tak wiek dojrzały, nie mając nawet podstawowych umiejętności,
gdyby w dniu, gdy zaczęła siódmy rok życia, u drzwi kuchennych nie stanęła
zgarbiona kaleka, Szkotka w czarnym welonie przesłaniającym połowę jej twarzy.
Szukała pracy, prosząc jedynie o kąt i strawę w zamian za opiekę nad dziećmi
Carra. Dzięki temu Carr po raz pierwszy od ostatnich dwóch lat przypomniał sobie
o dzieciach.
Niechęć Carra do brzydoty zmagała się przez chwilę z chciwością, w końcu
– jak zwykle u niego – ta ostatnia zwyciężyła.
Kobieta o imieniu Gunna została przyjęta. Dla Asha i Raine'a, wyrzutków z
piekła rodem, za jakich miał ich okoliczny lud, stara kobieta była rozrywką, którą
tolerowali, i obdarzyli niechętnym szacunkiem. Dla Fii brzydka stara kobieta stała
się objawieniem.
Gunna nie tylko nauczyła Fii pisania i czytania, ale przekazała jej całą swoją
rozległą wiedzę na temat szkockich podań ludowych i ludowej mądrości. Co
najważniejsze jednak, Gunna, pogodzona z własnym kalectwem, a także świadoma
wszystkich swoich słabości i zalet, nauczyła Fię, żeby była uczciwa wobec siebie,
nigdy nie odrzucając prawdy, niezależnie od tego, jak bardzo jest bolesna.
Kalectwo Gunny odstraszało od niej mężczyzn, pozycja społeczna Fii i jej
nieziemski spokój wyróżniały ją spośród innych ludzi. Może sprawiła to siła
przyciągania się przeciwieństw, może jakieś nienazwane pokrewieństwo dusz, w
każdym razie między dziewczyną a starą, pokraczną kobietą zrodziła się głęboka
więź.
Na nieszczęście ta sama opatrzność, która zapewniła Fii kochającą
opiekunkę, ściągnęła na nią uwagę ojca.
Przypomniawszy sobie o córce, Carr rychło zauważył, jaka jest piękna.
Gdyby spełniła się obietnica zawarta w dziecięcej urodzie, pewnego dnia
dziewczyna stałaby się obiektem pożądania wielu mężczyzn. Szkoda byłoby nie
poświęcić czasu na jej wychowanie, tak żeby uczynić z niej chętną wspólniczkę w
przyszłych planach Carra – a te przewidywały znalezienie jej w Londynie
potężnego, wpływowego męża. Nie mógł jej ośmieszać, upokarzać czy zastraszać,
jakjej braci, bo oni byli tylko szczeniakami, które należy przegnać ze stada, jego
stada, ale ona… Carr zabrał się do uwodzenia własnego dziecka.
Fia nie miała żadnych szans.
Choć mądra, nigdy nie nauczyła się znosić samotności. Gunna była
nauczycielką, doradczynią i opiekunką. Carr dawał jej coś, czego nigdy nie miała,
towarzystwo i pochlebstwa.
Zaczął pytać o Fię, domagać się jej obecności po kolacji, sadzać ją sobie na
ramionach przy różnych okazjach – nieustannie przypominając, że jej zachowanie i
cnota muszą pozostać bez zarzutu. A Fia, długo ignorowana i odrzucana, chłonęła
jego uwagę, jak wyschła ziemia deszcz.
Carr stał się powiernikiem Fii, jej doradcą, mądrym przewodnikiem w
sprawach dotyczących ich sfery. Przyjmowała wszystko, co mówił za prawdę, jego
słowa traktując jak Pismo Święte. A on kształtował ją na swój wzór i
podobieństwo.
Uczył ją, kogo naśladować, a kogo mieć w pogardzie. Słynny uśmiech
przejęła od starej francuskiej kurtyzany, płynne ruchy od rosyjskiej baleriny, sztukę
dowcipnej rozmowy od węgierskiej księżniczki. Kiedy jednak nie ćwiczyła
sztuczek, które zdaniem ojca miały jej się kiedyś przydać, doskonaląc umiejętność
uwodzenia, ukrywała się za gładką maską; ten właśnie spokój i skrytość stanowiły
jej własną, wyjątkową cechę.
Z jednej strony, poczucie własnej wartości dziewczyny podniosło się dzięki
pochlebstwom ojca. Z drugiej, wrodzony dar obserwacji i uczciwość kazały jej
traktować jego słowa z powątpiewaniem. W końcu zobaczyła dużo więcej, niż to
leżało w zamierzeniach Carra.
Pewnego dnia do Rumieńca Ladacznicy przybył młody człowiek o imieniu
Thomas Donne. Powiadano o nim, że jego szkocki ród wyrzekł się go za to, że
tchórzliwie odmówił walki po stronie księcia Charliego. Na Fii nie robił wrażenia
tchórza. Wydawał jej się wspaniały.
Był nie tylko wysoki i ciemnowłosy, o szarych oczach i gładkim obejściu –
w Rumieńcu Ladacznicy na każdym kroku spotykało się przystojnych, bywałych w
świecie młodzieńców. Tym, co go wyróżniało, był jego charakter. Tak bardzo
różnił się od innych gości, jak, zdaniem Carra, różnił się od nich on sam i Fia.
Tak, grał, pił i flirtował z kobietami, ale instynkt podpowiadał Fii, że to dla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]