CHILLOUT rozdział VI,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ROZDZIAŁ VI Zapach duszyThe Rolling Stones - Tears Go ByBrzdškała w swym pokoju Sen z Marcinem w roli publicznoci. Uwielbiała twórczoć Edyty Bartosiewicz; gdy miała jedenacie lat, Ostatni był jej ulubionym utworem.- niło ci się co? - Nasunęło mu się na myl.- O, niło. Że bylimy wieczorem na plaży, piasek był chłodny, a woda ciepła, skakalimy po falach, ganialimy się i mialimy. Bylimy cholernie szczęliwi... - Zamilkła na chwilę. - Wiesz, jak dwa lata temu byłam nad morzem i tamte zołzy kazały się wyprowadzić dwa dni przed wyjazdem do tamtych brudasek, ktore tak bawiło wkurwianie mnie, to leżšc nocš w łóżku i nie mogšc zasnšć, mylałam sobie, że do mnie przyszedłe i mnie przytulałe... - Wyznała, przesuwajšc palcami po metalowej owijce najgrubszej struny.- Och, skarbie... - Przytulił jš. - Moje biedactwo.- Cóż, chyba Pan Bóg mnie kocha. - Wzruszyła ramionami.- Oczywicie, że cię kocha. Ja też.Pokręciła głowš.- Chodzi mi o to, że gdy Bóg kogo kocha, zsyła mu cierpienie. Mówiłam ci o tym.- My chyba nie zasługujemy na tyle miłoci.Zuza umiechnęła się lekko.- Trochę za póno dowiedziałam się, iż nasze myli nas kształtujš i słowa naprawdę majš moc. Ale chyba naprawdę tak musiało być...- Przepraszam, że byłem takim chujem i tak cię krzywdziłem - szepnšł, spuszczajšc głowę.- To już nieważne.- Jak to? Zapomniesz o tym?- Nigdy nie zapomnę, ale ci przebaczam, bo czuję, że naprawdę żałujesz. I nie będę wypominać.- Dziękuję. Dziękuję, kocie. - Poczuł, jak oczy mu wilgotniejš i pomylał, iż mimo wszystko ona chyba naprawdę bardzo go kochała.Pearl Jam - ImmortalityTamten dzień zaczšł się po prostu dziwnie. Marcin zbudził się o pištej i nie mógł zasnšć, a był zbyt zmęczony na jazdę na ręcznym. Leżał więc trochę wkurzony i mylał - oczywicie o tym, kogo brakowało mu u boku. O Zuzie... Zawsze marzyli, aby razem zasnšć. Chłopak żałował, iż to pragnienie spełniło się w tak niesympatycznych okolicznociach. Miał nadzieję, że będzie mógł jej to wynagrodzić. wyobrażał sobie, jak obejmuje rudowłosš, czuje jej oddech na szyi i jej rozsypane włosy łaskoczš go, aż zadzwonił budzik - Odchodzšc. Wstał ociężale, po czym wykonał wszystkie poranne czynnoci, w międzyczasie piszšc Zuzie SMS-a na dzień dobry. Wychodzšc spojrzał na ekran, ale nie było żadnej wiadomoci. Zdziwił się, ale jeszcze nie zaniepokoił - w końcu mogła zapomnieć, mieć za mało na koncie lub telefon mógł się nieoczekiwanie wyładować. Niestety, w szatni też jej nie spotkał, nie było też jej kurtki oraz glanów. Niemal nigdy się nie spóniała, więc było to dziwne. Napotkana dwie lekcje póniej Paulina nic nie wiedziała. Znajomi z klasy powiedzieli mu, że nie przyszła na lekcje. Chodził poddenerwowany aż do końca zajęć. Marcin był bardzo nerwowy, brał nawet leki uspokajajšce; kiedy przyznawał się do tego Zuzie po szeciu tygodniach zwišzku, aż płakał, pewien, że odejdzie. A ona po prostu go przytuliła i powiedziała, iż to nie zmienia jej miłoci...w domu szybko dopadł komputera. Od wieczora nie było ladów jej bycia online. Ta sytuacja zaczynała coraz bardziej go niepokoić. Nie odpisała na SMS-a, nie przyszła do szkoły, nie weszła na Facebooka... To było do niej bardzo niepodobne. Gdyby miała gdzie jechać, na pewno wspomniałaby mu o tym parę razy, ale nic takiego nie mówiła.Zdobył się nawet na zapytanie Aki o rudš, lecz ta również nic nie wiedziała.- To ty naprawdę się o niš martwisz? - Aż się zdumiała.- Nie słyszysz, że jestem kłębkiem nerwów?!Zamilkła na chwilę.- Marcin, wiesz, że właciwie za tobš nie przepadam i uważam, iż nie zasługujesz na Zuzę, ale jeli teraz nie udajesz, to możesz u mnie zaplusować...- Cieszę się niezmiernie, Asiu. Tyle że mimo wszystko cholernie martwię się o niš, nie wiem, co mam ze sobš zrobić... A jeli co się jej stało?!- Marcin, nie dramatyzuj. Ona jest dużš dziewczynkš, poradzi sobie. Złych diabli nie biorš.- Mówiła dokładnie tak samo. Jak ty możesz być taka spokojna, przecież twoja przyjaciółka mogła zaginšć!- Ja po prostu w niš wierzę i jš znam. Zuza czasem łapie doły, ale jest zbyt leniwa i, jak sšdzi, słaba, aby uciec z domu albo się samookaleczyć. Nie zrobiłaby tego. Jak jej le, przelewa to na klawiaturę i jeszcze wstawia na fotobloga! W totalnie kryzysowej sytuacji zdarzy się jej popłakać, sam wiesz, że to dla niej bardzo wiele. Zobaczysz, że na dziesištš wróci do domu. Mimo wszystko ma do czego - tu jest jej szkoła, tyle ważnych miejsc, także ty... Nie rozumiem tego, ona też twierdziła, iż nie, lecz ona naprawdę cię kocha, deklu.- Ty też tak uważasz? - wymamrotał, marszczšc brwi, choć nie mogła tego zobaczyć przez telefon.- Jasne. Jestem dziewczynš, uczucia mam obcykane. A jeli omielisz się jš ponownie skrzywdzić, to...- Nie chcę jej zranić, Aka! Wiem, że wiele przeze wycierpiała, choć nie powinna była. Wiem, że powinna znaleć kogo lepszego, chociaż wcišż chce być ze mnš... Dlatego pragnę jš uszczęliwić, dbać o niš, zasłużyć na niš, rozumiesz?- Tak. Kurde, Marcin, wierzę ci. - Zapewniła go poważnie.Coldplay - TroubleChłopak naprawdę nie wiedział, co ze sobš zrobić. Starał się nie dopuszczać do siebie negatywnych myli, typu: Zuza została potršcona, zgwałcona, straciła pamięć, zgubiła się, spotkała jakiego narkomana, została porwana do sekty... W końcu jego umysł zajęła historia, w której dziewczyna wtedy na koncercie zamiast trawy wzięła podwójnš dawkę heroiny. Klęczał przy jej szpitalnym łóżku, nie mogšc przestać płakać, lecz nie wzruszało to ani Boga, ani rudowłosej, gdyż nie odzyskiwała przytomnoci. w końcu jakim sposobem zmarła w jego objęciach, zdšżywszy przedtem pocałować go ostatni raz i wyszeptać słabo "kocham cię". Patrzył martwo na jej pozbawionš życia, bledszš niż kiedykolwiek twarz. Tylko wargi miała dziwnie czerwone. Nawet migdałowy zapach zdał się ulecieć wraz z jej duszš. Poznasz mnie po zapachu snów... Wyobraził sobie, iż wszystko, co się z niš wišzało, musiało pachnieć migdałami. Skoro jej ciało, włosy, ubrania, to pewnie też sny, marzenia oraz dusza. Nagle zdał sobie sprawę, że ta historia mogłaby być całkiem niezła i postanowił jš opowiedzieć niebieskookiej. Tylko kiedy miał jš ujrzeć? Jak długo miał się tak niewyobrażalnie niepokoić oraz tęsknić? Czuł wręcz fizyczny ból. W jego własnym pokoju było tak wiele Zuzy - jej włosy na podłodze, poduszka przesišknięta jej perfumami, rękopisy jej piosenek... Odruchowo wzišł akustyka za gryf i jakby poczuł jej delikatnš dłoń. Z westchnieniem odłożył gitarę i poszedł do łazienki przemyć twarz zimnš wodš.- Słuchaj, musisz się jako ogarnšć. Zuza pomylałaby, że jeste obłškany, gdyby cię widziała. Przecież ona na pewno wróci. Na pewno. Nie dzieje się jej żadna krzywda. Aka ma rację, przecież poradzi sobie... - powiedział do siebie.- Marcin, a Zuza dzi nie przyjdzie? - zagadnęła go starsza. Chłopak poczuł się, jakby dostał w twarz.- Sšdziłem, że za niš nie przepadasz, mamo.- Patrzšc na to, jakie teraz sš inne dziewczyny, to przecież ona jest całkiem miła... Sprawia wrażenie trochę niemiałej, ale przecież ty jš znasz najlepiej. Chyba naprawdę jš lubisz, co?- Naprawdę jš kocham, mamo! - powiedział bez zastanowienia. - Boję się, bo nie było jej w szkole, nie odpisuje, nikt nie wie, gdzie jest...Kobieta postanowiła przemilczeć i stłumić falę zaskoczenia z powodu poczštku wypowiedzi syna.- Chyba musisz wykazać się cierpliwociš. Może co jej wypadło, przecież to się zdarza każdemu... Nie ma co rwać włosów z głowy. Napij się melisy i uspokój.Wypił więc herbatę i wyszedł z domu, aby nie oszaleć. Jednakże na ulicach cišgle rozglšdał się za niewysokš dziewczynš w czarnej skórze i glanach. Plusem było to, że Zuza zwykle nie wišzała włosów i łatwiej było zauważyć sięgajšce pasa kasztanowe pukle, niż patrzeć tylko na obuwie.Choć poprzedni dzień był ciepły i słoneczny, termometr na podstawówce pokazywał tylko pięć stopni na plusie, a chmury całkiem zasnuły niebo. Marcin chodził wkoło hotelu, kocioła, szkoły, parku i ulicy Mickiewicza, gdzie zwykle szwendała się dziewczyna, ale nigdzie jej nie było. Nie miał pojęcia, co mogłaby robić w tak zimny dzień bez przyjaciół. Naprawdę nie wspominała o żadnym wydarzeniu - czy wizycie u lekarza, czy koncercie nawet w Puławach. Do cholery, przecież pamiętał nawet, kiedy miała zamiar ić do ortodonty!Brunet co godzinę automatycznie wybierał jej numer, lecz nie odbierała. Bolał go brak jej obecnoci. Uwielbiał to, że mógł się do niej przytulić, że mógł jej po prostu wszystko powiedzieć. Czuł się lepiej, gdy jš widział lub z niš pisał, to go uspokajało.Usiadł w parku na ławce, na której Mary robiła im ongi zdjęcia, wyjšł telefon i zaczšł czytać stare SMS-y.Ta czekolada jest jak Ty - zła, ale mnie uszczęliwia i nie mogę się jej oprzeć. ;*A o czym mogę myleć? Nawet pod prysznicem o Tobie mylę, słychajšc Trylogii Gunsów.Próbuję się nad tym nie zastanawiać, ale tak naprawdę zawsze się boję, bo zależy mi na Twoim szczęciu, a mogę nie być w stanie Ci go dać. wiesz, że nie ujawniam swoich uczuć, to Ci raczej nie pomaga... Boję się powtórki z lutego i marca, cholernie się boję!Czytajšc wiadomoci od niej, poczuł się jeszcze gorzej, więc wyszedł ze skrzynki. Spojrzał na zegarek; dochodziła dopiero pišta. Czuł się beznadziejnie, bezradnie, samotnie, pusto. Zdał sobie sprawę, iż był to znajomy stan. Zazwyczaj tłumił go, idšc z kumplami na piwo, tudzież tanie wino."A może by tak...?""Nie, nie, nie!" Pokręcił zamaszycie głowš, zanim myl o piciu dotarła do niego dobrze. To, że Zuzy przy nim nie było, nie argumentowało uchlania się. Przecież od razu dowiedziałaby się - od niego samego. Przyznałby się i szczerze przeprosił, ale przecież nie wybaczyłaby mu już... Nie mógł do tego dopucić. Mówił jej przecież, że chce sobie udowodnić, iż nie potrz... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl lemansa.htw.pl
ROZDZIAŁ VI Zapach duszyThe Rolling Stones - Tears Go ByBrzdškała w swym pokoju Sen z Marcinem w roli publicznoci. Uwielbiała twórczoć Edyty Bartosiewicz; gdy miała jedenacie lat, Ostatni był jej ulubionym utworem.- niło ci się co? - Nasunęło mu się na myl.- O, niło. Że bylimy wieczorem na plaży, piasek był chłodny, a woda ciepła, skakalimy po falach, ganialimy się i mialimy. Bylimy cholernie szczęliwi... - Zamilkła na chwilę. - Wiesz, jak dwa lata temu byłam nad morzem i tamte zołzy kazały się wyprowadzić dwa dni przed wyjazdem do tamtych brudasek, ktore tak bawiło wkurwianie mnie, to leżšc nocš w łóżku i nie mogšc zasnšć, mylałam sobie, że do mnie przyszedłe i mnie przytulałe... - Wyznała, przesuwajšc palcami po metalowej owijce najgrubszej struny.- Och, skarbie... - Przytulił jš. - Moje biedactwo.- Cóż, chyba Pan Bóg mnie kocha. - Wzruszyła ramionami.- Oczywicie, że cię kocha. Ja też.Pokręciła głowš.- Chodzi mi o to, że gdy Bóg kogo kocha, zsyła mu cierpienie. Mówiłam ci o tym.- My chyba nie zasługujemy na tyle miłoci.Zuza umiechnęła się lekko.- Trochę za póno dowiedziałam się, iż nasze myli nas kształtujš i słowa naprawdę majš moc. Ale chyba naprawdę tak musiało być...- Przepraszam, że byłem takim chujem i tak cię krzywdziłem - szepnšł, spuszczajšc głowę.- To już nieważne.- Jak to? Zapomniesz o tym?- Nigdy nie zapomnę, ale ci przebaczam, bo czuję, że naprawdę żałujesz. I nie będę wypominać.- Dziękuję. Dziękuję, kocie. - Poczuł, jak oczy mu wilgotniejš i pomylał, iż mimo wszystko ona chyba naprawdę bardzo go kochała.Pearl Jam - ImmortalityTamten dzień zaczšł się po prostu dziwnie. Marcin zbudził się o pištej i nie mógł zasnšć, a był zbyt zmęczony na jazdę na ręcznym. Leżał więc trochę wkurzony i mylał - oczywicie o tym, kogo brakowało mu u boku. O Zuzie... Zawsze marzyli, aby razem zasnšć. Chłopak żałował, iż to pragnienie spełniło się w tak niesympatycznych okolicznociach. Miał nadzieję, że będzie mógł jej to wynagrodzić. wyobrażał sobie, jak obejmuje rudowłosš, czuje jej oddech na szyi i jej rozsypane włosy łaskoczš go, aż zadzwonił budzik - Odchodzšc. Wstał ociężale, po czym wykonał wszystkie poranne czynnoci, w międzyczasie piszšc Zuzie SMS-a na dzień dobry. Wychodzšc spojrzał na ekran, ale nie było żadnej wiadomoci. Zdziwił się, ale jeszcze nie zaniepokoił - w końcu mogła zapomnieć, mieć za mało na koncie lub telefon mógł się nieoczekiwanie wyładować. Niestety, w szatni też jej nie spotkał, nie było też jej kurtki oraz glanów. Niemal nigdy się nie spóniała, więc było to dziwne. Napotkana dwie lekcje póniej Paulina nic nie wiedziała. Znajomi z klasy powiedzieli mu, że nie przyszła na lekcje. Chodził poddenerwowany aż do końca zajęć. Marcin był bardzo nerwowy, brał nawet leki uspokajajšce; kiedy przyznawał się do tego Zuzie po szeciu tygodniach zwišzku, aż płakał, pewien, że odejdzie. A ona po prostu go przytuliła i powiedziała, iż to nie zmienia jej miłoci...w domu szybko dopadł komputera. Od wieczora nie było ladów jej bycia online. Ta sytuacja zaczynała coraz bardziej go niepokoić. Nie odpisała na SMS-a, nie przyszła do szkoły, nie weszła na Facebooka... To było do niej bardzo niepodobne. Gdyby miała gdzie jechać, na pewno wspomniałaby mu o tym parę razy, ale nic takiego nie mówiła.Zdobył się nawet na zapytanie Aki o rudš, lecz ta również nic nie wiedziała.- To ty naprawdę się o niš martwisz? - Aż się zdumiała.- Nie słyszysz, że jestem kłębkiem nerwów?!Zamilkła na chwilę.- Marcin, wiesz, że właciwie za tobš nie przepadam i uważam, iż nie zasługujesz na Zuzę, ale jeli teraz nie udajesz, to możesz u mnie zaplusować...- Cieszę się niezmiernie, Asiu. Tyle że mimo wszystko cholernie martwię się o niš, nie wiem, co mam ze sobš zrobić... A jeli co się jej stało?!- Marcin, nie dramatyzuj. Ona jest dużš dziewczynkš, poradzi sobie. Złych diabli nie biorš.- Mówiła dokładnie tak samo. Jak ty możesz być taka spokojna, przecież twoja przyjaciółka mogła zaginšć!- Ja po prostu w niš wierzę i jš znam. Zuza czasem łapie doły, ale jest zbyt leniwa i, jak sšdzi, słaba, aby uciec z domu albo się samookaleczyć. Nie zrobiłaby tego. Jak jej le, przelewa to na klawiaturę i jeszcze wstawia na fotobloga! W totalnie kryzysowej sytuacji zdarzy się jej popłakać, sam wiesz, że to dla niej bardzo wiele. Zobaczysz, że na dziesištš wróci do domu. Mimo wszystko ma do czego - tu jest jej szkoła, tyle ważnych miejsc, także ty... Nie rozumiem tego, ona też twierdziła, iż nie, lecz ona naprawdę cię kocha, deklu.- Ty też tak uważasz? - wymamrotał, marszczšc brwi, choć nie mogła tego zobaczyć przez telefon.- Jasne. Jestem dziewczynš, uczucia mam obcykane. A jeli omielisz się jš ponownie skrzywdzić, to...- Nie chcę jej zranić, Aka! Wiem, że wiele przeze wycierpiała, choć nie powinna była. Wiem, że powinna znaleć kogo lepszego, chociaż wcišż chce być ze mnš... Dlatego pragnę jš uszczęliwić, dbać o niš, zasłużyć na niš, rozumiesz?- Tak. Kurde, Marcin, wierzę ci. - Zapewniła go poważnie.Coldplay - TroubleChłopak naprawdę nie wiedział, co ze sobš zrobić. Starał się nie dopuszczać do siebie negatywnych myli, typu: Zuza została potršcona, zgwałcona, straciła pamięć, zgubiła się, spotkała jakiego narkomana, została porwana do sekty... W końcu jego umysł zajęła historia, w której dziewczyna wtedy na koncercie zamiast trawy wzięła podwójnš dawkę heroiny. Klęczał przy jej szpitalnym łóżku, nie mogšc przestać płakać, lecz nie wzruszało to ani Boga, ani rudowłosej, gdyż nie odzyskiwała przytomnoci. w końcu jakim sposobem zmarła w jego objęciach, zdšżywszy przedtem pocałować go ostatni raz i wyszeptać słabo "kocham cię". Patrzył martwo na jej pozbawionš życia, bledszš niż kiedykolwiek twarz. Tylko wargi miała dziwnie czerwone. Nawet migdałowy zapach zdał się ulecieć wraz z jej duszš. Poznasz mnie po zapachu snów... Wyobraził sobie, iż wszystko, co się z niš wišzało, musiało pachnieć migdałami. Skoro jej ciało, włosy, ubrania, to pewnie też sny, marzenia oraz dusza. Nagle zdał sobie sprawę, że ta historia mogłaby być całkiem niezła i postanowił jš opowiedzieć niebieskookiej. Tylko kiedy miał jš ujrzeć? Jak długo miał się tak niewyobrażalnie niepokoić oraz tęsknić? Czuł wręcz fizyczny ból. W jego własnym pokoju było tak wiele Zuzy - jej włosy na podłodze, poduszka przesišknięta jej perfumami, rękopisy jej piosenek... Odruchowo wzišł akustyka za gryf i jakby poczuł jej delikatnš dłoń. Z westchnieniem odłożył gitarę i poszedł do łazienki przemyć twarz zimnš wodš.- Słuchaj, musisz się jako ogarnšć. Zuza pomylałaby, że jeste obłškany, gdyby cię widziała. Przecież ona na pewno wróci. Na pewno. Nie dzieje się jej żadna krzywda. Aka ma rację, przecież poradzi sobie... - powiedział do siebie.- Marcin, a Zuza dzi nie przyjdzie? - zagadnęła go starsza. Chłopak poczuł się, jakby dostał w twarz.- Sšdziłem, że za niš nie przepadasz, mamo.- Patrzšc na to, jakie teraz sš inne dziewczyny, to przecież ona jest całkiem miła... Sprawia wrażenie trochę niemiałej, ale przecież ty jš znasz najlepiej. Chyba naprawdę jš lubisz, co?- Naprawdę jš kocham, mamo! - powiedział bez zastanowienia. - Boję się, bo nie było jej w szkole, nie odpisuje, nikt nie wie, gdzie jest...Kobieta postanowiła przemilczeć i stłumić falę zaskoczenia z powodu poczštku wypowiedzi syna.- Chyba musisz wykazać się cierpliwociš. Może co jej wypadło, przecież to się zdarza każdemu... Nie ma co rwać włosów z głowy. Napij się melisy i uspokój.Wypił więc herbatę i wyszedł z domu, aby nie oszaleć. Jednakże na ulicach cišgle rozglšdał się za niewysokš dziewczynš w czarnej skórze i glanach. Plusem było to, że Zuza zwykle nie wišzała włosów i łatwiej było zauważyć sięgajšce pasa kasztanowe pukle, niż patrzeć tylko na obuwie.Choć poprzedni dzień był ciepły i słoneczny, termometr na podstawówce pokazywał tylko pięć stopni na plusie, a chmury całkiem zasnuły niebo. Marcin chodził wkoło hotelu, kocioła, szkoły, parku i ulicy Mickiewicza, gdzie zwykle szwendała się dziewczyna, ale nigdzie jej nie było. Nie miał pojęcia, co mogłaby robić w tak zimny dzień bez przyjaciół. Naprawdę nie wspominała o żadnym wydarzeniu - czy wizycie u lekarza, czy koncercie nawet w Puławach. Do cholery, przecież pamiętał nawet, kiedy miała zamiar ić do ortodonty!Brunet co godzinę automatycznie wybierał jej numer, lecz nie odbierała. Bolał go brak jej obecnoci. Uwielbiał to, że mógł się do niej przytulić, że mógł jej po prostu wszystko powiedzieć. Czuł się lepiej, gdy jš widział lub z niš pisał, to go uspokajało.Usiadł w parku na ławce, na której Mary robiła im ongi zdjęcia, wyjšł telefon i zaczšł czytać stare SMS-y.Ta czekolada jest jak Ty - zła, ale mnie uszczęliwia i nie mogę się jej oprzeć. ;*A o czym mogę myleć? Nawet pod prysznicem o Tobie mylę, słychajšc Trylogii Gunsów.Próbuję się nad tym nie zastanawiać, ale tak naprawdę zawsze się boję, bo zależy mi na Twoim szczęciu, a mogę nie być w stanie Ci go dać. wiesz, że nie ujawniam swoich uczuć, to Ci raczej nie pomaga... Boję się powtórki z lutego i marca, cholernie się boję!Czytajšc wiadomoci od niej, poczuł się jeszcze gorzej, więc wyszedł ze skrzynki. Spojrzał na zegarek; dochodziła dopiero pišta. Czuł się beznadziejnie, bezradnie, samotnie, pusto. Zdał sobie sprawę, iż był to znajomy stan. Zazwyczaj tłumił go, idšc z kumplami na piwo, tudzież tanie wino."A może by tak...?""Nie, nie, nie!" Pokręcił zamaszycie głowš, zanim myl o piciu dotarła do niego dobrze. To, że Zuzy przy nim nie było, nie argumentowało uchlania się. Przecież od razu dowiedziałaby się - od niego samego. Przyznałby się i szczerze przeprosił, ale przecież nie wybaczyłaby mu już... Nie mógł do tego dopucić. Mówił jej przecież, że chce sobie udowodnić, iż nie potrz... [ Pobierz całość w formacie PDF ]